+5
Wojtas_88 27 czerwca 2015 11:36
Image
Po zwiedzeniu ruin, które szczerze mówiąc nie są zbytnio atrakcyjne, bardziej chodzi po prostu o świetny punkt widokowy, schodzimy do wioski. Siadamy na murku przy głównym placu i patrzymy jak powoli płynie wiejskie życie. Jest już późnawo, ludzie zbierają się na placu, trochę sobie pogawędzą, postoją przed meczetem. Parę osób nas zagaduje, wszyscy się uśmiechają, chwalą swoją wioskę i ludzi mieszkających tam. Trudno się z nimi nie zgodzić - są bardzo gościnni :)

Image

Image

Image

Image
Widok na główny placyk w wiosce.Dolina Alamut cd.

Kto lubi przyrodę i góry ten będzie uszczęśliwiony, bo czeka nas ostatnia dawka zdjęć z Doliny Alamut i niestety ostatni dzień w przepięknym Iranie. Plan na ten ostatni dzień jest prosty - byle wyżej, byle dalej, wychodzimy i idziemy sobie w górę bez celu i zobaczymy gdzie uda się dojść :)

Image
Ruszamy z Gazor Khan po drodze prowadzącej do wyżej położonej wsi - Khoshkchal

Image

Image

Image

Image

Image
Tutaj widoczna skała na której znajdują się ruiny zamku Alamut

Image

Image
Gazor Khan widoczne z góry

Image
Czasem jakieś kwiatki się trafią. Po drodze wszędzie drzewka wiśniowe - niżej z widocznymi pąkami, wyżej - jeszcze z kwiatami i ule.

Image
Wieś Tavan - odchodzi do niej boczna droga

Image

Image
Widać już pierwsze zabudowania Khoshkchal

Image
Na dole widoczny zamek Alamut. Pozostawiony daleko, daleko w dole ;)

Image
Wkraczamy do wsi Khoshkchal. Tutaj kończy się droga i już dalej można iść tylko nieoznakowanym szlakiem w stronę głównej grani gór Elburs.

Image

Image

Image

Image
Po drodze spotykamy żółwia :)

Image

Image
Skubaniec nie jest taki mały ;)

Image

Image
Już wyżej nie daliśmy rady. Do grani nie doszliśy. W dole Khoshkchal.

Image

Image

Image

cdn.Dolina Alamut i Qazvin

Schodzimy na dół. Wybraliśmy idealny moment. Po jakimś czasie usłyszeliśmy pierwszy grzmot... Przejdzie bokiem, nie ma spiny, ale potem następny i następny. O kurczę przed nami naprawdę kawał drogi. Doszliśmy do pierwszej wioski i co dalej idziemy czy czekamy pod daszkiem? Decydujemy się schodzić do naszej wioski, wydaje się, że burza przejdzie bokiem. Schodzimy i po pewnym czasie wzmaga się wiatr... O nie, teraz już wiemy że nie uda się zejść do wioski i nie zmoknąć. Jak jakieś auto będzie zjeżdżało, to spróbujemy złapać stopa ;) No i, co? Pierwszy kierowca od razu nas zabrał :) Jak weszliśmy do auta akurat zaczął padać deszcz. No po prostu spadł nam gość z nieba :D Zabraliśmy jeszcze jedną panią (poczęstowała chlebkiem, a już byliśmy głodni heh) i nasz nowy znajomy pyta się czy nie podwieźć nas od razu do Qazvin. I tu zaświeciła się nam nad głowami żarówka. Mieliśmy tu zostać na jeszcze jedną noc, ale jak pogoda się psuje, przygoda w górach już za nami, to można się z nim zabrać. Szybko zabraliśmy z mieszkanka wszystkie nasze rzeczy, oddaliśmy klucz naszemu gospodarzowi i jazda. Po 2,5 h byliśmy już w mieście (po drodze obowiązkowy postój w spożywczaku, żeby kupić lody dla zabranych autostopowiczów ;) )gdzie można było odpocząć po górskich wędrówkach i zrobić zapasy na jutrzejszą drogę powrotną do Tehranu i na lotnisko.

Image

Image
Tam gdzieś wysoko byliśmy ;)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
W tym momencie zaczął się wzmagać wiatr ;)

Image

Image
Na przełęczy postój na parę zdjęć. Zaczęło wychodzić słonko. Tutaj ładnie widać jak wielka jest ta dolina.

Image

Image

Image

Image
To już zabicie dużego głoda w Qazvin ;) Kanapeczka na ciepło przepyszna

Image
Pizza trochę mniej ;)

Image
Na koniec parę zabytków z Qazvin. Jest tutaj parę miejsc do zobaczenia, pewnie jak w każdym irańskim mieście średniej wielkości, ale nie ma się co okłamywać- jest to typowe miasto do zobaczenia w jeden dzień. Większość turystów zatrzymuje się tutaj na 1 nocleg i na następny dzień jedzie w góry.

Image

Image
Przystanek autobusowy - klimatyzacja, telewizorek ;) Jest kultura

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (14)

marcino123 28 czerwca 2015 11:50 Odpowiedz
żądam dokończenia tej relacji w dniu dzisiejszym ;)fajnie napisana, akurat na przekonanie lepszej połowy do wyjazdu do Iranu :D
vamamama 28 czerwca 2015 12:17 Odpowiedz
bardzo fajna relacja i zdjecia. zacheciles mnie do wizyty w Iranie;
krasnal 28 czerwca 2015 13:22 Odpowiedz
Super relacja. Planuję się tam wybrać od dłuższego czasu!
chaleanthite 28 czerwca 2015 22:32 Odpowiedz
Bardzo fajna i inspirujaca relacja!
masaperlowa-pl 28 czerwca 2015 22:53 Odpowiedz
super relacja i zdjęcia!
n00 29 czerwca 2015 00:01 Odpowiedz
hahahahaha xD to się uśmiałem ;] Ja też oszczędzam na połączeniu autobusowym. Zapewne to PB był dlatego, trzeba było do nich dopasować resztę biletów ^_^Widzę, że hondę wypożyczyliście ;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.
atx 29 czerwca 2015 02:17 Odpowiedz
Widzę, że hondę wypożyczyliście ;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.[/quote]tylko nie arabski, Irańczycy to Persowie i oburzają się jak tak o nich mówić
wojtas-88 29 czerwca 2015 10:02 Odpowiedz
Samochodu niestety nie wypożyczaliśmy. Nie ma sensu, jak przejazdy są takie tanie, a do miejsc trudno dostępnych zawsze taksówka dowiezie za odpowiednią cenę. Co do wypożyczania auta, to podobno w Iranie nie jest to takie proste. W hotelu spotkaliśmy małżeństwo podróżujące z rocznym dzieckiem. Opowiadali ile się namęczyli, żeby wypożyczyć auto. W końcu się udało, ale zajęło im to kilka dni i skończyło się na podpisaniu umowy potwierdzonej odciskami palców :) Śmiesznie. W ogóle nie myślcie sobie, że jak pojedziecie do Iranu zamiast Gruzji, to nie spotkacie na swojej drodze rodaków. Polacy byli w każdym hotelu w którym nocowaliśmy i mogę powiedzieć, że po japończykach, to właśnie polskich turystów widzieliśmy najczęściej.sranda napisał:Narzekasz na upał, ale Twoje czarne spodnie i ciemno-brązowy t-shirt raczej też nie pomagały. ;)Akurat T-shirt był dobry, oddychający :) Ale spodnie, racja, można było założyć lżejsze i bardziej przewiewne. Chciałem stopniować ubiór - potem coraz bardziej na południe, to myślałem, że będzie jeszcze cieplej heh. Ale to właśnie te 2 dni w Kaszanie były najcieplejszymi. Potem już temperatura nie przekraczała 30 stopni. Co do krótkich spodenek, to w Iranie można o nich zapomnieć. Chodziłem często w klapkach i to można uznać za progresowe, przynajmniej stopa mogła oddychać ;)
xladystarrrdustx 5 lipca 2015 15:07 Odpowiedz
Super relacja!Iran od dawna jest w pierwszej dziesiątce mojej listy krajów do odwiedzenia, a Twoja relacja jeszcze bardziej mnie zachęca.Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
krystoferson112 18 lipca 2015 13:14 Odpowiedz
"Mnóstwo zieleni, całe rodziny piknikują, jest genialna atmosfera. Nie ma alkoholu, żadnych podpitych wyrostków, jest rodzinnie, grają w piłkę, piją herbatę z termosu, wyjmują chlebki, jedzonko, rozmawiają, ludzie nie są wpatrzeni w komórki. Spędzają czas ze sobą a nie obok siebie" -To už se nevrátíti" jak śpiewała Helena Vondráčková :D . Relacja super- Iran oby jak najdłużej taki pozostał (amerykańskie brudne łapska precz od Iranu ;) )
wojtas-88 17 sierpnia 2015 18:03 Odpowiedz
Ciag dalszy napewno nastapi w najblizszym czasie ;)YazdW Yazd obmyslamy dalsze plany podrozy. Zostalo juz tylko pare dni, wiec albo zaglebiamy sie dalej w Iran i jedziemy do Shiraz albo czas zobaczyc troche tej pieknej iranskiej przyrody. Miast juz sie naogladalismy wiec wygrywa druga opcja. W Lonely Planet polecaja Doline Alamut, patrzymy na mape, hmmm troszke daleko, no ale tak czy siak trzeba bedzie jakos wrocic do Tehranu. Decyzja zapadla – jedziemy do Doliny Alamut i caly nastepny dzien przeznaczamy na powrot do Tehranu i jak bedzie jeszcze czas to od razu bierzemy transport do Qazvin, skad ruszaja safaris (to samo co grand taxi w Maroku, samochod osobowy do ktorego zaladowac mozna 6 osob  ) do miejscowosci polozonych w Dolinie Alamut. No wiec jak juz sie zdecydowalismy, to jak tu sie dostac do Tehranu? :D Moze sprobujemy pociagiem? Idziemy na jedna z glownych ulic prowadzacych do meczetu piatkowego, tam jest jakas agencja turystyczna, sa powywieszane informacje ze moga zalatwic bilety na busa, pociagi i zorganizowac jakies fajne tripy. Chlopaki sie nudza caly dzien, znajdzmy im jakas robote. Wchodzimy, mowimy o co nam chodzi – „nie ma problemu, juz zalatwiamy”. Heh jak sobie to zalatwianie przypomne to az mi sie smiac chce, najpierw jakies telefony, sprawdzaja w necie, net sie wiesza, raz jest, raz nie ma, dobra sprawdzili, jest o tej i o tej godzinie, juz bilecik wypisuje, ale zaraz chwila, chwila, mial byc na pociag. „Na pociag??”. No to od nowa sprawdzaja, dzwonia.. Pociagiem nie da rady, startuje jakos pozno w nocy, a my nie chcemy zarywac nocki. No to bus. Jest o 8, ale my nie wspolpracujemy z ta firma, wspolpracujemy z busem, ktory odjezdza o 10... dobra chlopaki, dzieki za poswiecone nam 40 minut, to jednak pojedziemy o 8 i kupimy bilet na dworcu. Ogolnie wszystko w bardzo milej atmosferze :)Pierwszy raz mielismy sprawdzona godzine odjazdu autobusu.... niepotrzebnie :D Zawsze przychodzilismy na dworzec, wchodzilismy do busa, pare minut i odjezdzalismy. A tutaj zbliza sie godzina 8, godzina odjazdu i tylko my jestesmy chetni do Tehranu. Autobus nie odjedzie, czekamy na innych chetnych. No i tak z godzinka spoznienia na samym poczatku. W koncu sie zebralo paru chetnych wiec jedziemy. Nie wierzcie co wam powiedza w kasie, czy wyczytacie w przewodniku LP – taka trasa to spokojnie 8 godzin, nie krocej. Standardowa przerwa w polowie drogi na jedzonko tez musi byc ;) Zejdzie sie troche. Na szczescie do Tehranu docieramy jak jeszcze jest jasno. Do zachodu slonca jakas godzinka. Bus jest niedaleko dworca wschodniego (wtedy jeszcze tego nie wiedzielismy), decydujemy sie na przejazd od razu do Qazvin. Im wiecej drogi pokonamy dzisiaj, tym jutro bedzie lzejszy dzien. Bierzemy takse do dworca wschodniego. I tak jak mowia niektorzy, nie wazne jacy cudowni i goscinni ludzie mieszkaja w danym kraju – taksowkarz pozostanie taksowkarzem. Bierzemy takse do dworca wschodniego, mowimy qazvin qazvin, tak tak zawioze – wyszlo tak ze nie dosc ze wypuscil nas kilometr od miejsca z ktorego odjezdzaja busy do Qazvin, to wypuscil nas przy postoju zwyklych taksowek, ktore biora dalekie parogodzinne kursy...Moze ma zmowe z ktoryms z taksowkarzy czy co. Nie wspominajac juz o tym ze obkrecil nas dookola, a tak naprawde wysiedlismy z busa niedaleko dworca wschodniego i gdybym troche lepiej znal miasto, to po prostu bysmy tam poszli te 5 min z buta :D Do Qazvin docieramy w 2 godzinki. Jest juz ciemno, ale nie przeszkadza nam to ani nie wzbudza zadnego niepokoju – w koncu czujemy sie tutaj bardzo bezpiecznie. Bierzemy taksoweczke za 6 zl do hotelu Iran. Ten hotel moge bardzo polecic ze wzgledu na niska cene, w przewodniku LP jest blad – napewno placilismy duzo taniej. Krotki spacerek po miescie, jakies zakupy, kolacja i od razu idziemy spac wymeczeni dluga podroza (prawie 800 km). Troche zdjec umieszcze wieczorem.
ewaolivka 27 sierpnia 2015 21:12 Odpowiedz
Super! I zdjęcia wspaniałe! :)
olajaw 10 września 2015 21:33 Odpowiedz
Naprawdę nietuzinkowy pomysł - gratuluję :D piękne zdjęcia!
japonka76 20 października 2015 14:18 Odpowiedz
Nie sądziłam, że tam jest aż tak ładnie.I przede wszystkim - bezpiecznie. A ludzie tacy otwarci i mili.Gratuluje pomysłu na podróż, i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :)