Na koniec jeszcze parę słów dziewczynki, która widać było, że cieszyła się na widok turystów, trochę z nami pogadała i na koniec "Przekażcie w Polsce jak tutaj jest naprawdę, jak wygląda Iran". Mam nadzieję, że chociaż trochę spełniamy jej prośbę
;)Yazd
Z Esfahanu udajemy się do Yazd. Polacy podróżujący z rocznym dzieckiem dają nam wizytówkę dobrego hotelu - Kohan Hotel. Od razu po przyjeździe na dworzec bierzemy taksę do hotelu - 6 zł, Yazd jest trochę tańszy od północnego Iranu. W hotelu mają pokój wolny tylko na 1 nocleg. No nic - bierzemy, jutro z rana przejdę się po hotelach i znajdziemy coś innego ( co potem okazało się nie lada wyzwaniem, bo w Yazd było zdecydowanie najwięcej zagranicznych turystów i prawie wszystkie hotele miały pełne obłożenie.) Yazd jest miastem położonym na pustyni, bardziej suchym niż pustynny Kashan. Pogoda jest dosyć przewidywalna - zawsze jest gorąco
:) Występują też tutaj mocne pustynne wiatry i jak są lekkie dają orzeźwienie, natomiast jak nabierają na mocy - robi się pustynna burza i piasek lata w powietrzu. Mogliśmy przeżyć coś takiego, lecz zjawisko to trwało tylko z pół godziny. Ludzie w Yazd też są inni - już nie tak bardzo otwarci, może to przez to, że miasto jest nieduże i zachodnich turystów bardziej widać i już im się po prostu nie chcę? W Iranie Yazd uznawany jest za mocno konserwatywny, więcej tutaj dziewczyn szczelniej zakrytych, miasto ma też mocne znaczenie religijne, mieszka tutaj dużo wysokiej rangą duchownych
;)
Sklep z dywanami i taras widokowy na dachu. W Yazd w każdym hotelu można iść na dach i oglądać przepiękną panoramę miasta
;) Niektóre mają nawet na dachu miejsce wypoczynku
;)
Typowe uliczne żarło w Iranie, znaleźć dobrą restauracje jest ciężko - warto popytać ludzi
;)
Te wieże to tzw. badgirlsy
;) Naturalna klimatyzacja, mają za zadanie wyłapać wiatr i dostarczyć do pomieszczeń w budynku
:) W Yazd jest ich mnóstwo.
W hotelu Kashan
Widok z dachu hotelu
Panorama miasta z badgirlsami na głównym planie
;)Yazd
Rano niestety trzeba zmieniac lokum. Ide szukac hotelu, a tu zonk. Jeden hotel - wszystko zajete, drugi zajete, trzeci zajete. Co jest z tym miastem? Albo oblezenie turystow albo po prostu niewystarczajaca ilosc miejsc noclegowych. Pewnie i to i to
;) No wiec w koncu ktos gdzies zadzwonil (jacy oni pomocni
:) ) i okazalo sie ze w jednym z hoteli zwolnil sie 4 osobowy pokoj. Przyjma nas za cene 2 osobowego pokoju. Jeeest! udalo sie
:D No i przesmieszne ze przechodzilem obok i nie zorientowalem sie, ze obok jest hotel. Nastepny nocleg spedzilismy w hotelu Termeh. Tez bardzo mile i klimatyczne miejsce. Oczywiscie na dachu piekny taras z miejscami do wypoczynku. Akurat ten dzien chcielismy przeznaczyc na lezakowanie i odpoczywanie. Jest jeszcze jeden duzy plus tego hotelu
:D - darmowy bilard heh. Cena byla przyzwoita, ale nie pamietam dokladnie, napewno taniej niz w Kohan Hotel.
Chlopaszek chcial zdjecie
;)
A to wspomniany wczesniej wypoczynek na dachu hotelu Termeh
Ekstra restauracja w iranskim stylu znajduje sie w hotelu Vali traditional Hotel. Mimo ze restauracja w hotelu, to nie stoluja sie tutaj tylko turysci, ale takze tutejsi. Oczywiscie musial nas tam skierowac tubylec
;) Restauracje nie rzucaja sie w oczy i nie znajduja sie przy glownych ulicach. Polecam, mimo ze nie jest tam tanio, ale napewno lepiej zjesc iranskie danie, niz nastepnego kebaba
;) Jeszcze jedna wazna rzecz - na gorze mozna zapalic szisze
:D A uwierzcie mi, miejsc gdzie w Iranie mozna sobie zapalic nie ma tak duzo, no przynajmniej nie rzucaja sie tak w oczy
:) Ogolnie slowo szisza jest dla nich niezrozumiale, maja na to jakas swoja nazwe... Trzeba uzyc gestykulacji heh
hahahahaha xD to się uśmiałem ;] Ja też oszczędzam na połączeniu autobusowym. Zapewne to PB był dlatego, trzeba było do nich dopasować resztę biletów ^_^Widzę, że hondę wypożyczyliście
;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.
Widzę, że hondę wypożyczyliście
;-) i dzięki za relację, przynajmniej odhaczę następny arabski kraj, którego bym nie chciał zobaczyć.[/quote]tylko nie arabski, Irańczycy to Persowie i oburzają się jak tak o nich mówić
Samochodu niestety nie wypożyczaliśmy. Nie ma sensu, jak przejazdy są takie tanie, a do miejsc trudno dostępnych zawsze taksówka dowiezie za odpowiednią cenę. Co do wypożyczania auta, to podobno w Iranie nie jest to takie proste. W hotelu spotkaliśmy małżeństwo podróżujące z rocznym dzieckiem. Opowiadali ile się namęczyli, żeby wypożyczyć auto. W końcu się udało, ale zajęło im to kilka dni i skończyło się na podpisaniu umowy potwierdzonej odciskami palców
:) Śmiesznie. W ogóle nie myślcie sobie, że jak pojedziecie do Iranu zamiast Gruzji, to nie spotkacie na swojej drodze rodaków. Polacy byli w każdym hotelu w którym nocowaliśmy i mogę powiedzieć, że po japończykach, to właśnie polskich turystów widzieliśmy najczęściej.sranda napisał:Narzekasz na upał, ale Twoje czarne spodnie i ciemno-brązowy t-shirt raczej też nie pomagały.
;)Akurat T-shirt był dobry, oddychający
:) Ale spodnie, racja, można było założyć lżejsze i bardziej przewiewne. Chciałem stopniować ubiór - potem coraz bardziej na południe, to myślałem, że będzie jeszcze cieplej heh. Ale to właśnie te 2 dni w Kaszanie były najcieplejszymi. Potem już temperatura nie przekraczała 30 stopni. Co do krótkich spodenek, to w Iranie można o nich zapomnieć. Chodziłem często w klapkach i to można uznać za progresowe, przynajmniej stopa mogła oddychać
;)
Super relacja!Iran od dawna jest w pierwszej dziesiątce mojej listy krajów do odwiedzenia, a Twoja relacja jeszcze bardziej mnie zachęca.Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
"Mnóstwo zieleni, całe rodziny piknikują, jest genialna atmosfera. Nie ma alkoholu, żadnych podpitych wyrostków, jest rodzinnie, grają w piłkę, piją herbatę z termosu, wyjmują chlebki, jedzonko, rozmawiają, ludzie nie są wpatrzeni w komórki. Spędzają czas ze sobą a nie obok siebie" -To už se nevrátíti" jak śpiewała Helena Vondráčková
:D . Relacja super- Iran oby jak najdłużej taki pozostał (amerykańskie brudne łapska precz od Iranu
;) )
Ciag dalszy napewno nastapi w najblizszym czasie
;)YazdW Yazd obmyslamy dalsze plany podrozy. Zostalo juz tylko pare dni, wiec albo zaglebiamy sie dalej w Iran i jedziemy do Shiraz albo czas zobaczyc troche tej pieknej iranskiej przyrody. Miast juz sie naogladalismy wiec wygrywa druga opcja. W Lonely Planet polecaja Doline Alamut, patrzymy na mape, hmmm troszke daleko, no ale tak czy siak trzeba bedzie jakos wrocic do Tehranu. Decyzja zapadla – jedziemy do Doliny Alamut i caly nastepny dzien przeznaczamy na powrot do Tehranu i jak bedzie jeszcze czas to od razu bierzemy transport do Qazvin, skad ruszaja safaris (to samo co grand taxi w Maroku, samochod osobowy do ktorego zaladowac mozna 6 osob ) do miejscowosci polozonych w Dolinie Alamut. No wiec jak juz sie zdecydowalismy, to jak tu sie dostac do Tehranu?
:D Moze sprobujemy pociagiem? Idziemy na jedna z glownych ulic prowadzacych do meczetu piatkowego, tam jest jakas agencja turystyczna, sa powywieszane informacje ze moga zalatwic bilety na busa, pociagi i zorganizowac jakies fajne tripy. Chlopaki sie nudza caly dzien, znajdzmy im jakas robote. Wchodzimy, mowimy o co nam chodzi – „nie ma problemu, juz zalatwiamy”. Heh jak sobie to zalatwianie przypomne to az mi sie smiac chce, najpierw jakies telefony, sprawdzaja w necie, net sie wiesza, raz jest, raz nie ma, dobra sprawdzili, jest o tej i o tej godzinie, juz bilecik wypisuje, ale zaraz chwila, chwila, mial byc na pociag. „Na pociag??”. No to od nowa sprawdzaja, dzwonia.. Pociagiem nie da rady, startuje jakos pozno w nocy, a my nie chcemy zarywac nocki. No to bus. Jest o 8, ale my nie wspolpracujemy z ta firma, wspolpracujemy z busem, ktory odjezdza o 10... dobra chlopaki, dzieki za poswiecone nam 40 minut, to jednak pojedziemy o 8 i kupimy bilet na dworcu. Ogolnie wszystko w bardzo milej atmosferze
:)Pierwszy raz mielismy sprawdzona godzine odjazdu autobusu.... niepotrzebnie
:D Zawsze przychodzilismy na dworzec, wchodzilismy do busa, pare minut i odjezdzalismy. A tutaj zbliza sie godzina 8, godzina odjazdu i tylko my jestesmy chetni do Tehranu. Autobus nie odjedzie, czekamy na innych chetnych. No i tak z godzinka spoznienia na samym poczatku. W koncu sie zebralo paru chetnych wiec jedziemy. Nie wierzcie co wam powiedza w kasie, czy wyczytacie w przewodniku LP – taka trasa to spokojnie 8 godzin, nie krocej. Standardowa przerwa w polowie drogi na jedzonko tez musi byc
;) Zejdzie sie troche. Na szczescie do Tehranu docieramy jak jeszcze jest jasno. Do zachodu slonca jakas godzinka. Bus jest niedaleko dworca wschodniego (wtedy jeszcze tego nie wiedzielismy), decydujemy sie na przejazd od razu do Qazvin. Im wiecej drogi pokonamy dzisiaj, tym jutro bedzie lzejszy dzien. Bierzemy takse do dworca wschodniego. I tak jak mowia niektorzy, nie wazne jacy cudowni i goscinni ludzie mieszkaja w danym kraju – taksowkarz pozostanie taksowkarzem. Bierzemy takse do dworca wschodniego, mowimy qazvin qazvin, tak tak zawioze – wyszlo tak ze nie dosc ze wypuscil nas kilometr od miejsca z ktorego odjezdzaja busy do Qazvin, to wypuscil nas przy postoju zwyklych taksowek, ktore biora dalekie parogodzinne kursy...Moze ma zmowe z ktoryms z taksowkarzy czy co. Nie wspominajac juz o tym ze obkrecil nas dookola, a tak naprawde wysiedlismy z busa niedaleko dworca wschodniego i gdybym troche lepiej znal miasto, to po prostu bysmy tam poszli te 5 min z buta
:D Do Qazvin docieramy w 2 godzinki. Jest juz ciemno, ale nie przeszkadza nam to ani nie wzbudza zadnego niepokoju – w koncu czujemy sie tutaj bardzo bezpiecznie. Bierzemy taksoweczke za 6 zl do hotelu Iran. Ten hotel moge bardzo polecic ze wzgledu na niska cene, w przewodniku LP jest blad – napewno placilismy duzo taniej. Krotki spacerek po miescie, jakies zakupy, kolacja i od razu idziemy spac wymeczeni dluga podroza (prawie 800 km). Troche zdjec umieszcze wieczorem.
Nie sądziłam, że tam jest aż tak ładnie.I przede wszystkim - bezpiecznie. A ludzie tacy otwarci i mili.Gratuluje pomysłu na podróż, i wszystkiego dobrego na nowej drodze życia
:)
Na koniec jeszcze parę słów dziewczynki, która widać było, że cieszyła się na widok turystów, trochę z nami pogadała i na koniec "Przekażcie w Polsce jak tutaj jest naprawdę, jak wygląda Iran". Mam nadzieję, że chociaż trochę spełniamy jej prośbę ;)Yazd
Z Esfahanu udajemy się do Yazd. Polacy podróżujący z rocznym dzieckiem dają nam wizytówkę dobrego hotelu - Kohan Hotel. Od razu po przyjeździe na dworzec bierzemy taksę do hotelu - 6 zł, Yazd jest trochę tańszy od północnego Iranu. W hotelu mają pokój wolny tylko na 1 nocleg. No nic - bierzemy, jutro z rana przejdę się po hotelach i znajdziemy coś innego ( co potem okazało się nie lada wyzwaniem, bo w Yazd było zdecydowanie najwięcej zagranicznych turystów i prawie wszystkie hotele miały pełne obłożenie.) Yazd jest miastem położonym na pustyni, bardziej suchym niż pustynny Kashan. Pogoda jest dosyć przewidywalna - zawsze jest gorąco :) Występują też tutaj mocne pustynne wiatry i jak są lekkie dają orzeźwienie, natomiast jak nabierają na mocy - robi się pustynna burza i piasek lata w powietrzu. Mogliśmy przeżyć coś takiego, lecz zjawisko to trwało tylko z pół godziny. Ludzie w Yazd też są inni - już nie tak bardzo otwarci, może to przez to, że miasto jest nieduże i zachodnich turystów bardziej widać i już im się po prostu nie chcę?
W Iranie Yazd uznawany jest za mocno konserwatywny, więcej tutaj dziewczyn szczelniej zakrytych, miasto ma też mocne znaczenie religijne, mieszka tutaj dużo wysokiej rangą duchownych ;)
Sklep z dywanami i taras widokowy na dachu. W Yazd w każdym hotelu można iść na dach i oglądać przepiękną panoramę miasta ;) Niektóre mają nawet na dachu miejsce wypoczynku ;)
Typowe uliczne żarło w Iranie, znaleźć dobrą restauracje jest ciężko - warto popytać ludzi ;)
Te wieże to tzw. badgirlsy ;) Naturalna klimatyzacja, mają za zadanie wyłapać wiatr i dostarczyć do pomieszczeń w budynku :) W Yazd jest ich mnóstwo.
W hotelu Kashan
Widok z dachu hotelu
Panorama miasta z badgirlsami na głównym planie ;)Yazd
Rano niestety trzeba zmieniac lokum. Ide szukac hotelu, a tu zonk. Jeden hotel - wszystko zajete, drugi zajete, trzeci zajete. Co jest z tym miastem? Albo oblezenie turystow albo po prostu niewystarczajaca ilosc miejsc noclegowych. Pewnie i to i to ;) No wiec w koncu ktos gdzies zadzwonil (jacy oni pomocni :) ) i okazalo sie ze w jednym z hoteli zwolnil sie 4 osobowy pokoj. Przyjma nas za cene 2 osobowego pokoju. Jeeest! udalo sie :D No i przesmieszne ze przechodzilem obok i nie zorientowalem sie, ze obok jest hotel. Nastepny nocleg spedzilismy w hotelu Termeh. Tez bardzo mile i klimatyczne miejsce. Oczywiscie na dachu piekny taras z miejscami do wypoczynku. Akurat ten dzien chcielismy przeznaczyc na lezakowanie i odpoczywanie. Jest jeszcze jeden duzy plus tego hotelu :D - darmowy bilard heh. Cena byla przyzwoita, ale nie pamietam dokladnie, napewno taniej niz w Kohan Hotel.
Chlopaszek chcial zdjecie ;)
A to wspomniany wczesniej wypoczynek na dachu hotelu Termeh
Ekstra restauracja w iranskim stylu znajduje sie w hotelu Vali traditional Hotel. Mimo ze restauracja w hotelu, to nie stoluja sie tutaj tylko turysci, ale takze tutejsi. Oczywiscie musial nas tam skierowac tubylec ;) Restauracje nie rzucaja sie w oczy i nie znajduja sie przy glownych ulicach. Polecam, mimo ze nie jest tam tanio, ale napewno lepiej zjesc iranskie danie, niz nastepnego kebaba ;) Jeszcze jedna wazna rzecz - na gorze mozna zapalic szisze :D A uwierzcie mi, miejsc gdzie w Iranie mozna sobie zapalic nie ma tak duzo, no przynajmniej nie rzucaja sie tak w oczy :) Ogolnie slowo szisza jest dla nich niezrozumiale, maja na to jakas swoja nazwe... Trzeba uzyc gestykulacji heh